Kaligrafii to ja nie miałem, ale nauczycielka w mojej I klasie lała linijką po łapach aż furczało, kiedy nie podobał się jej rządek literek pisanych w 3-linijkowych zeszytach od polskiego :)))
A ja już w pierwszej klasie podstawówki przy nauce pisania liter (stalówka, atrament...) dostałem w zeszycie wielką czerwoną dwóję za zbyt 'płytką' górną część dużego Y . Dzisiaj o takiej stresującej edukacji nie ma mowy... ;-)
W wałbrzyskiej " siedemnastce" do której uczęszczałem pod koniec sześćdziesiątych lat, pani lała drewnianym piórnikiem ( z wysuwanym wieczkiem) , to bolało...
a dziś kwiat młodzieży wychowany bezstresowo zakłada nauczycielowi kubeł od śmieci na głowę, koledzy to nagrywają, a gdy nauczyciel się skarży, to rodzice bronią swych pociech, bo są takie zestresowane... :-(